Na obrzeżu miasta leży wioska indiańska Belén ze słynnym targiem na wolnym powietrzu. Jej mieszkańcy żyją w drewnianych domach unoszących się na wodzie. Na mnie wrażenie zrobiła jedna z podmiejskich biednych osad....
Do tego miasta nie prowadzi żadna droga lądowa. Ani kołowa ani kolejowa. Dostać się tu można wyłącznie samolotem albo statkiem, lub czymś innym pływającym. Tyle, że do Atlantyku jest stad parę tysięcy kilometrów i tygodnie żeglugi...
Wielki, wyłożony kamiennymi płytami prostokąt placu, ze stojącym pośrodku pomnikiem Simona Bolivara, jest miejscem spotkań mieszkańców i obowiązkowym punktem dla turystów. Na wschód od niego rozciąga się zresztą najciekawsza dzielnica – La Calendaria.
Początek współczesnemu miastu dał hiszpański konkwistador Gonzago Jimenez de Quesada zakładając je 6 sierpnia 1538 roku. Nadał mu nazwę Santa Fé de Bacatá, łączącą w jedno miejscową nazwę indiańską i poprzedzającą ją nazwę miejscowości rodzinnej założyciela.
W samolocie uprzykrzali nam życie dwaj pijani nieszczęśnicy – jak podejrzewałyśmy. W rozmowie z pilotem dowiedziałyśmy się jednak, że byli wprost przeciwnie – szczęśliwcami, którzy jechali do domu w Brazylii by roztrwonić zarobione pieniądze...
Według Marqueza założyciele Macondo szli dwa lata z wybrzeża, przez góry do miejsca na mokradłach Rio Magdalena, gdzie założyli Mompox. A nuż nam sie uda w jeden dzień… Wszyscy tu mili, ale przydatna podróżnemu informacja więdnie na intencjach.
Jesteśmy na południu, w San Agustin najważniejszym archeologicznie – 3300 lat p.n.e., 1700 m n.p.m. – miejscu w Kolumbii. Wprawdzie odkryte wiele lat temu, długo nie było eksponowane ze względu na niespokojną okolicę.
Jeździmy ostatnio długodystansowo, do pięciu godzin, więc słuchamy i podziwiamy krajobrazy na okrągło. Te pogaduchy w drodze to strzępki jakichś rozmów, jakichś spotkań, z pewnością będących namiastką jakiejkolwiek wiedzy w temacie.
Czy wiecie że machnięcie na taksówkę palcem wskazującym oznacza, że chce się jechać do centrum? Dwa palce to poza ścisłe centrum, w ramach taksówki współdzielonej, o konkretnej cenie, jak bilet...
Taką nowinę opowiedziała nam wolontariuszka oprowadzająca po muzeum: Chrystus zmartwychwstał w sobotę! Próbowałam oponować, a ta mnie utwierdzała w nowej wiedzy, że w Popayan Zmartwychwstanie celebruje się w sobotni wieczór...