Zwiedzanie Centrum rozpoczyna się w hucie szkła. W ogromnej sali jest kilkanaście stanowisk przy piecach, w których piasek zamienia się w płynną masę szklaną. To z niej hutnicy wydmuchują szklane bańki, z nich zaś różne naczynia.
W 1992 roku, już po Aksamitnej Rewolucji rozpoczęto odbudowę ruin dawnej niemieckiej fabryki tekstylnej w Lindawie. I na ich bazie zbudowano tu zupełnie nową hutę szkła, tę którą zwiedzamy dziś.
Technologia produkowania szklanych koralików powstała w ówczesnej stolicy szkła – Wenecji – około roku 1500. Z Włoch przywędrowała w Góry Izerskie i tu była stopniowo ulepszana i udoskonalana.
Jestem w dawnym przemysłowym gigancie, hucie i kopalni węgla Witkowice (Vitkovice) w Ostrawie, na pograniczu Moraw i czeskiego Śląska. Niespełna 20 km od granicy z Polską. Kompleks, po 170 latach działalności produkcyjnej, zyskał drugie życie w zupełnie innej roli.
Huta była na skraju bankructwa, ale podniosła się z upadku. Jest to obecnie niewielki kombinat zatrudniający około 100 osób i pracujący w znacznym stopniu na potrzeby turystyki, demonstrujący tradycyjne metody produkcji szkła.
Wspaniale wykorzystano teren, budynki i inne obiekty dawnego przemysłowego giganta, kopalni i huty Vitkovice. Prace rewitalizacyjne jeszcze trwają, dopiero w roku przyszłym oddane do użytku zostaną dalsze pomieszczenia.
Jest to ostatni tego rodzaju piec w Europie, przy czym z ciekawą historią. Wytopy trwały w nim od momentu uruchomienia aż do zablokowania go w 1940 roku przez „polskich sabotażystów” w drodze wystudzenia z pełnym wsadem.
Kierunek podpowiada mi drogowskaz: Schronisko Orle 5 km. W tę i z powrotem to 10, jeśli wystarczy sił, może gdzieś zboczę? Idę. Mijają mnie sprawniejsi ode mnie biegacze – sportowcy. Ja jestem biegaczem – wędrowcem.
Okolica jest niezwykle malownicza, a przy tym dość odludna. Raczej rzadko odwiedzana przez polskich turystów, częściej przejeżdżają tędy, jeśli wpadną na pomysł, by na Ukrainę pojechać przez Słowację.
Można tu obejrzeć proces produkcji, a wszystko wykonywane jest ręcznie, a także za pomocą starych 120-letnich pras hutniczych. Z rąk hutników wychodzą różne cudeńka; bańki, wazony, kufelki, zwierzaki, ptaki…