Bez objaśnień można zjeść wszystko na raz, bez degustacji. A wyszukane dania to nic innego jak smakowanie ogrodu. Kolejne odsłony, niespodzianki na małym talerzu, zaskoczenie dla podniebienia lub bezsmakowa dekoracja...
Pani ze sklepu w Henningsvær, gdzie kupowałam rękawiczki mało nie zakrztusiła się ze śmiechu: – Z Polski, na wakacje, w styczniu, na Lofoty??? – Trochę ją rozumiem. Tak pusto było i sennie. Rękawiczki dziergały w sklepie przy kawie razem z sąsiadką.
W Krakowie Mędrcy Świata ruszyli na poszukiwanie Jezusa z trzech różnych miejsc. Czerwony – europejski ruszył spod Wawelu, zielony – azjatycki spod pomnika Piłsudskiego, a niebieski – afrykański z Placu Matejki.
Tłumaczono mi nawet dosyć dokładnie reguły Hornussen, ale niewiele z tego zapamiętałem... W sumie gra ta wymaga sporo wysiłku i precyzji, a na pewno gwarantuje sporo ruchu na świeżym powietrzu.
Samoobsługa jest absolutna: trzeba towar zdjąć z półki, w kajecie napisać, co się wzięło. Potem należy wrzucić pieniądze do skarbonki i ewentualnie wydać sobie resztę z pudełeczka z drobnymi. No, chciałabym zobaczyć taki sklep na polskiej łące...
Nie zdążyłam dokładnie obejrzeć wnętrza, bo ledwie ksiądz odszedł od ołtarza, ministranci pogasili światła. Organista zniecierpliwiony czekał u bramy, aby ją można było zamknąć…
Powrotowi bydła do zagród towarzyszą zabawy przy muzyce, regionalne przysmaki, konkursy, jarmarki, loterie pieniężne, wykłady na temat rolnictwa oraz specjalne programy dla dzieci.
Zadbana, ładnie utrzymana cerkiewka, nie pełni już funkcji sakralnych. Należy do Regionalnego Muzeum Tradycji Ludowych w Drohobyczu. Zwiedza się ją z przewodnikiem, za biletami.
W 1924 roku przybyli tu jezuici. Nabyli domek przy ul. Kaszubskiej i dobudowali do niego drewnianą kaplicę w kształcie werandy. Zaczęła ona funkcjonować jako kaplica p.w. św. Andrzeja Boboli. Zaspokajało to potrzeby nielicznych letników.
Stłoczeni w kiepskim birmańskim autobusie, telepaliśmy się całą noc po jeszcze bardziej kiepskich drogach. Ale obcowanie z życzliwymi i pogodnymi Birmańczykami było najlepszą, praktyczną lekcją buddyzmu.
