Niewielki park zdrojowy. Kilku spacerowiczów, kilku kuracjuszy wędruje od źródełka do źródełka. Gdzieś dalej, trochę na uboczu sanatoria. Wokół spokój i cisza. Cerkiew i kościół, kilka sklepów, restauracja. To jeden z najmniejszych naszych kurortów - Wysowa.
Zatrzymujemy się przed mostem na Stryju. Grube, stalowe liny, na nich deski. - Przejeżdżamy pojedynczo, po kolei - mówi naszej terenowej karawany i pierwszy rozpoczyna chybotliwą przeprawę. Wysiadam, idę na piechotę: będę robić zdjęcia...
Schylamy głowy, wchodzimy pod dach, stajemy na kamiennej posadzce. Naturalny kamień świetnie harmonizuje ze starym drewnem modrzewiowych ścian. Spomiędzy belek i gontów dyskretnie wystają końcówki instalacji przeciwpożarowej.
W miejscach po dawnych miejscowościach są tablice przedstawiające rysunki nieistniejących cerkwi. A w przewodniku znajdziemy więcej informacji o historii i przyrodzie tego skrawka Bieszczadów.
Obok krzesła poprowadzono cztery trasy zjazdowe. Dwie oznaczono w części na czerwono, w części na niebiesko. Dwie pozostałe, niebieskie, dostępne są gdy leży naturalny śnieg, przy czym jedna jest w dyspozycji amatorów zjazdów poza trasami.
Szczyrk ciągnie się w dolinie wzdłuż potoku Żylica i rozszerza się na przysiółki rozrzucone na zboczach gór. Tak samo porozrzucane są tutejsze stoki narciarskie. A jest ich niemało: 31 wyciągów obsługuje prawie 60 km tras.
Chyrowa-ski jest młodą stacją narciarską i cieszy się sporym zainteresowaniem początkujących narciarzy. Trasy są tu łagodne, ale dość długie. Główna, poprowadzona jest wzdłuż wyciągu talerzykowego o długości 900 m.
Dziś Piwniczna i Piwniczna-Zdrój to dwa światy oddzielone nurtem Popradu, a połączone przerzucona przez rzekę kładką dla pieszych. Kwaśne wody, bo tak nazywano od dawna liczne źródła mineralne, wypływają w sposób naturalny w dolinach na prawym brzegu Popradu.
Uważam, że to jeden z ciekawszych ośrodków narciarskich w Polsce, a widok na Tatry z okolic górnej stacji kolejki gondolowej każe zatrzymać się na chwilę za każdym wjazdem i za każdym wjazdem zachwyca na nowo.
Zdrój to niewielki, ale za to tradycją. Jako pierwsi stanęli tu podobno na kurację wracający spod Moskwy żołnierze Wielkiej Armii Napoleona. Leczyli się jakoby nie z ran, i nie z odmrożeń, ale na francę (syfilis), żołnierską chorobę.
