Zamek, którego ruiny oglądamy dziś, zbudował Kazimierz Wielki. Król nazwał go „Ociec u Skały”, upamiętniając tułaczkę Władysława Łokietka. Nazwa miejsca przetrwała do dziś jako Ojców.
Okres największej świetności Szydłowa przypada na wiek XIV, kiedy to Kazimierz Wielki otoczył je murami i zbudował zamek. Pierwotna długość murów wynosiła 1080 m, dziś oglądamy ok. 700 m, ale co istotne – w „jednym kawałku”.
Pewnego razu Spytko z Melsztyna postanowił zobaczyć, jak żyją jego poddani. Zamknął więc zamek na klucz i ruszył w miasto. I chyba mu się bardzo spodobało, bo zabalował tak, że zgubił klucz do zamku. Dopiero następnego dnia słudzy przeczesywali ulice „za kluczem”…
Historycy twierdzą, że kamienną gotycką warownię postawił Kazimierz Wielki, a targowej osadzie nadał prawa miejskie. Będzin był wtedy miastem granicznym, a zamek ważnym ogniwem systemu obronnego zachodniej granicy Polski.
Bitwa, a właściwie niewielka potyczka pod Płowcami, nazywana jest w historii pierwszym polskim zwycięstwem nad Zakonem. Nie było może w niej wielkiego militarnego sukcesu, ale Krzyżacy wrócili do domu. W 1931 r. w 600 rocznicę starcia usypano tu kopiec.
Miasteczko Kowal przygotowało dla króla skwer z fontanną i stylizowanymi lampami, obsadzony młodymi drzewkami. Gdy urosną, będzie pięknie. Postument otoczony jest tabliczkami z nazwiskami osób i nazwami firm zaangażowanych w powstanie pomnika.
Król Kazimierz Wielki fundował kościoły, by zatrzeć winę zabójstwa Marcina Baryczki, który ośmielił się dostarczyć mu wiadomość o ekskomunikowaniu go przez biskupa Bodzantę.
Przy wznoszeniu zamku nie trzymano się żadnego porządku geometrycznego, ponieważ budowniczowie musieli wykorzystać miejsce na skałach i wśród skał, tak aby stał się warownią nie do zdobycia.
Legenda wszystko co dobre wtedy w Polsce wiąże z królową Jadwigą, świętą zresztą. A więc i parafia powstała jakoby za jej przyczyną. Działo się to w 1388 roku.