Wyszukiwna fraza: Sankt Moritz

Pociągi jadą ze średnią prędkością około 40 km/godz. Pokonanie 275 kilometrów musi wiec trwać odpowiednio długo: prawie osiem godzin. W dodatku pociąg jedzie przez górskie przełęcze (najwyższa jest Oberalp Pass na wysokości 2046 m n.p.m.), pokonuje 291 mostów i 91 tuneli.

Trasa ma 1722 metrów, różnica poziomów wynosi 130 metrów. Prowadzi z St. Moritz do sąsiedniej Celeriny. Przejazd trwa około 75 sekund, bobslej mknie ponad sto kilometrów na godzinę. Najszybsi rozpędzają się do 135 km/h. Pojechać może każdy, kto ukończył 18 lat.

Ta historia, nazywana zakładem Bradutta, powtarzana jest w rocznicowym roku bez końca. Uważa się ją za początek turystyki zimowej w Szwajcarii, w Alpach, na świecie. A jej bohater, hotelarz z St. Moritz sprawił, że miejscowość ta stała się pierwszym i do dziś chyba najbardziej znanym zimowym kurortem.

Przechodzę przez mostek na malutkiej tu jeszcze rzeczce Inn i ruszam szutrową ścieżką pod lasem, który dotyka tu wody – to Stazerwald (God da Staz). Skraj wielkiego kompleksu leśnego pokrywającego stoki masywu Bernina...

Dla pasażerów PKP już sam kontakt z nią stanowi szok. Szwajcarska punktualność, częstość kursów, skorelowane połączenia, czystość stacji, peronów, pociągów robią wrażenie. A równocześnie RB – Rhötische Bahn – obsługuje jedne z najtrudniejszych w świecie trasy.

Kolej Albula należy do najpiękniejszych linii kolejowych na świecie, najpiękniejszych pod względem konstrukcyjnym. Jej budowa była ogromnym wyzwaniem dla budowniczych: wymagała pokonania ogromnej różnicy poziomów, przekroczenia rzek i wąwozów, przebicia się przez skały.

Wydawać by się mogło, że kolej żelazna opętała inżynierów, konstruktorów, przemysłowców, transportowców? Zapanował bzik oplecenia globu ziemskiego żelaznym szlakiem, wbrew zdrowemu rozsądkowi, na przekór naturalnym przeszkodom: przez rzeki, góry, ponad przepaściami i kanionami.

Na tym szlaku szczególnie uwidacznia się ta cecha jazdy pociągiem, jaką jest jej niezależność od otaczającego krajobrazu. Jak daleko sięgnąć może wzrok, widzisz na horyzoncie krajobraz, który przybliża się i który rejestrujesz jeszcze patrząc wstecz.

A wszystko zaczęło się od Johannes'a Badrutta, który w 1864 roku zaprosił angielskich turystów, by za darmo spędzili zimę w jego pustym hotelu. Sława miejsca szybko się rozniosła i wkrótce potrzebne były kolejne pensjonaty.

Pierwszy przykuwa wzrok grzbiet Las Trais Fluors, nad którym powiewa widoczna z daleka szwajcarska flaga. Poprowadzono z niego szerokie nartostrady, a choć podobne, każda oznakowana jest innym kolorem. Dlaczego? – do końca nie wiadomo.

Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!