Ostatnio dodane artykuły z kategorii: Zainteresowania

Wielokrotnie brakowało mi na wyjeździe zwykłego porządnego noża. Takiego, żeby coś zastrugać, wydłubać, ciachnąć, skaleczyć się przy robocie, czy coś. Czyli jest okazja na "nóż z charakterem".

Tańczymy zaimprowizowany radosny i dostojny zarazem Taniec Koła Podbiegunowego. Ale nas zaniosło… No dobra – muzeum. I – skucha. Trafiamy na Santa Official Sleeping Hours. Mikołaja nie ma, tylko z głośników dobiega chrapanie…

W skałach zauważymy szereg spękań i warstw skalnych, które układają się poziomo jedna na drugiej. Od tych spękań i szczelin Szczeliniec otrzymał nazwę. Dawniej nazywano go Spękanym Wierchem, co też odpowiada jego wyglądowi.

Doliną Rybiego Potoku do Morskiego Oka chodzi wielu turystów. Wielu też wyjeżdża powozami konnymi. Ostatnio miałam wyjątkowe szczęście… Morskie Oko odwiedziło tego dnia zaledwie kilkadziesiąt osób…

Z podziwem obserwowaliśmy pracę fińskiego czeladnika. Wyjął z kieszeni kombinezonu śrubokręt. Odkręcił opaski. Nie wszystkie. Poszedł po klucz. Ósemkę. Odkręcił kolejne. Poszedł po krzyżak... Choć za chyba trzecim nawrotem przyniósł skrzyneczkę. Z narzędziami.

Autorka: Katarzyna Pąk

Dostałam kilka dni temu list od Mahmouda. Jest przewodnikiem w Timbuktu (Mali). Przemiły chłopak z dredami, gładką czarną buzią, pięknym uśmiechem... i ekstremalnie luźnym podejściem do świata. Prosi, by zapraszać do odwiedzania Timbuktu.

Dumni Szkoci na swą stolicę obrali miejsce niezwykłe. Na szczycie jednego z wygasłych wulkanów wznieśli imponujący zamek. U jego podnóża wyrosło miasto, pilnie strzeżone przez niedostępne góry i budzące respekt morze.

Widoczność prawie zerowa, wszystko pod ciężkimi śniegowymi chmurami. Pozostało mi zwiedzanie przydrożnych karczm. Oj, narosło tego. Ostatni raz szłam tą trasą kilkanaście lat temu. Trudno rozpoznać drogę...

Chichocząc… z wahaniem… ktoś zbliża dłoń do czarnej czeluści otworu gębowego… cofa… bo, a nuż... chwila odwagi… uśmiech i pstryk. Nic się nie stało, usta się nie zatrzasnęły i nic dłoni nie uszczypnęło. Na dowód mamy zdjęcie.

Dość szybko dochodzimy do Polany Kopieniec. Na niej ulokowano wiele szałasów pasterskich, co dodaje uroku polanie. Od kamiennego krzyża z 1950 roku prowadzi łagodna ścieżka na szczyt Wielkiego Kopieńca.

Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!