Anna Kiełtyka Artykułów: 72
Plecak na plecy i w drogę? tak przeważnie wyglądają moje wyprawy. Nie robię planów, rezerwacji, bo nigdy nie wiem, gdzie i kiedy ostatecznie wyląduję. Mam wielkie szczęście do ludzi poznanych w podroży, dlatego nie boję się wyjeżdżać sama, bo wiem, że sama nigdy nie będę.
Lubię podróżnicze wyzwania, kilkunastogodzinne przejazdy rozpadającym się autobusem, tanie hostele?
Przez półtora roku mieszkałam i chodziłam do szkoły w Australii, gdzie na dobre zaraziłam się backpaking?iem. Dziś nie wyobrażam sobie innego sposobu podróżowania.
W latach 80. XX wieku pojawił się pomysł aby w Sydney powstało miejsce o charakterze relaksacyjnym, położone niedaleko centrum. Wybór padł na błotniste i zaniedbane tereny z nieużywanymi już stoczniami, fabrykami i magazynami wokół basenu portowego.
Valle de la Luna – Moon Valley swoją nazwę zawdzięcza krajobrazowi jak z księżyca: surowe skały, olbrzymie wydmy piaskowe, solna pustynia – taki obrazek ciągnie się aż po horyzont.
Dwie krzyżujące się ulice, gliniane chatki na wysokość jednego piętra, wielkie bezpańskie psy grzejące się na słońcu, parę drzew, poza tym – zero roślinności. A gdzie palmy i lejące się ze skał wodospady, bo tak zawsze wyobrażałam sobie oazę na pustyni…
Graganta del Diablo, to sieć metalowych kładek zawieszonych nad sercem wodospadu. Stoję frontem do spadających mas wody, co daje efekt, jakby ta woda miała mnie zaraz pochłonąć...
W sobotę ściągają tutaj kupcy i sprzedawcy z całego Ekwadoru na największy targ w kraju. A skoro jestem w zakupowym raju, dzisiejszy dzień, bez żadnych wyrzutów sumienia, mam zamiar spędzić właśnie na zakupach.
To co ma najlepszego do zaoferowania Chinatown, to bez wątpienia jedzenie. W tutejszych restauracjach można spróbować prawdziwych rarytasów kuchni państwa środka. Na niemal każdej ulicy rozstawione sa prowizoryczne restauracje, budki z przekąskami, małe bary oferujące przepyszne zupy.
Przez kolejne godziny spaceruję otaczającymi plac urokliwymi uliczkami, pełnymi małych kawiarenek i uroczych sklepików z pamiątkami. Nie mogę wyjść z zachwytu nad niesamowitą architekturą, która otacza ulice.
W jednej z tutejszych świątyń każdego wieczora odbywają się kilkugodzinne spektakle. W pierwszej części aktorzy odgrywają scenki z balijskich historii i legend, potem tancerki w złotych kostiumach tańczą tradycyjne tańce.
Świątynia Uluwatu na wyspie Bali robi niesamowite wrażenie. Ruiny wznoszą się na stromym, kilkunastometrowym klifie, a na dole fale z olbrzymią siłą rozbijają się o skały.
Kuta już dawno przestała się kojarzyć z relaksem i duchowością Bali. Teraz to mekka ale klubowiczów i surferów. Warto tutaj przyjechać żeby się zabawić, potańczyć w jednym z kilkudziesięciu klubów, zrobić tanie zakupy.