Kupić tu można niezliczone zioła i "leki" medycyny alternatywnej. Różne spreparowane części organizmów zwierząt, ptaków i gadów – np. suszone ropuchy, zioła, kamienie, fetysze, amulety, figurki indiańskich bóstw...
W Kolombo, stolicy Sri Lanki, wystarczy przejść przez któryś z trzech mostków na kanale, aby w sąsiadującej z Fortem od wschodu dzielnicy Pettah znaleźć się w świecie Orientu. To wielki egzotyczny bazar, z przelewającymi się ludźmi, zwierzętami i masą pojazdów.
Z samego rana wyruszam autobusem z Cuzco żeby zwiedzić ruiny Świętej Doliny Inków. Mój plan jest prosty, zobaczyć ile się da, ale bez zbytniego pośpiechu. Moim pierwszym przystankiem na szlaku „śladami Inków” jest Sanktuarium Qenco, poświęcone Matce Ziemi.
Pisac w Peru żyje niedzielnym targiem. To wydarzenie głównie przyciąga turystów do tego małego miasteczka. Największy wybór towarów jest oczywiście rano, ale za to wieczorem ceny są o wiele niższe.
Dla większości mieszkańców Hoi An w Wietnamie każdy dzień zaczyna się tak samo. Zaraz po wchodzie słońca otwierają zakłady krawieckie. Sprzedawczynie powoli wyciągają przed sklepy manekiny i wieszają na nich nowe kreacje.
Targi to nie tylko tutejszy rytuał, ale i konieczność. Sprzedawcy, zwłaszcza uliczni handlarze, zaczynają bowiem od niebotycznego w tutejszej skali pułapu cen, aby zejść, gdy dochodzi do transakcji, nawet do jednej piątej żądanej kwoty.
Im bardziej zagłębiam się w wąskie uliczki Bhaktapuru w Nepalu, zwanego obecnie oficjalnie (chociaż nazwę tę stosuje się jeszcze rzadko) Bhadgaunem, tym średniowiecza jest więcej. Jeżeli zresztą być dokładnym, to jest tu dopiero początek XII wieku.
Być w Nepalu i nie przywieźć chociażby jednego sławnego noża-sztyletu khukri? To przecież najbardziej atrakcyjna pamiątka: tradycyjna broń nepalska, którą wolno wywozić nawet samolotem, byle nie w bagażu podręcznym. W sprawnej dłoni jest to niezwykle groźna broń.
Po stołecznym Katmandu najpopularniejsze wśród turystów miasto Nepalu. Tu, żeby zobaczyć fascynujący wschód słońca na Annapurnie, wystarczy tylko wejść przed świtem na dach hoteliku, w którym się nocuje – a jest ich bardzo wiele i są do tego przystosowane.
W sobotę ściągają tutaj kupcy i sprzedawcy z całego Ekwadoru na największy targ w kraju. A skoro jestem w zakupowym raju, dzisiejszy dzień, bez żadnych wyrzutów sumienia, mam zamiar spędzić właśnie na zakupach.