Ostatnio dodane artykuły z kategorii: na targu
Autorka: Anna Zaborska

W mieście jeszcze nie wszystkie świetlne dekoracje są czynne – zwyczaj każe włączać je stopniowo – coraz więcej im bliżej Wigilii. Światła migają wieloma kolorami a wszyscy spotykają się na jarmarku i raczą się tym samym – pysznym grzanym winem.

Jestem przed najświętszym miejscem dla tybetańskich buddystów, świątynią Jokhang w Lhasie. Z hotelu mam tu zaledwie kilka minut spaceru. Będę więc przez parę dni częstym gościem. Z uwagą poznaję ten nowy dla mnie świat.

Autorka: Katarzyna Pąk

Ptaszki śpiewające to w Wietnamie mała sekcja specjalistyczna na targu – tylko męska! Widać że to ta część facetowego umysłu, co się nazywa gadżety: jedni mają notesy elektroniczne i samochody, inni ptaszki.

Jak na Birmę jest to duże miasto. Ma szerokie główne ulice, dosyć nowoczesną, przynajmniej w centrum, architekturę. Są tu siedziby urzędów, instytucji, banków. Nie ma znaczących zabytków, ale zobaczenia bazaru nie mogliśmy sobie odmówić.

Stary kupiec w długiej galabii zaprasza mnie do wnętrza swego antykwariatu. Zapala światła – jestem jedynym potencjalnym klientem, na powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych widzę tysiące przedmiotów – od starych mebli, siodeł i broni – po zapinki do chust i drobne ozdoby.

Współczesna Birma. Wiek XVIII, może nawet wcześniejsze. Przy pomocy takich, jakie wówczas stosowano w świecie urządzeń i narzędzi, przędzie się tu i tka nadal. Szyje się słynne jedwabne oraz lotosowe koszule, wyrabia szale i inne artykuły.

Jezioro Inle położone niemal w centrum kraju z licznymi stupami, kilkoma klasztorami oraz wieloma fabryczkami i warsztatami, zbudowanymi na wodzie, jest jedną z ważniejszych atrakcji Birmy.

Niezbyt odległa od centrum dzielnica portowa rzadko odwiedzana jest przez zagranicznych turystów. Jest bowiem bardziej brudna i zaniedbana niż inne obszary byłej stolicy.

Autorka: Anna Kiełtyka

Jedziemy do ulubionej restauracji Teng, to mały lokal znajdujący się na tyłach jakiegoś magazynu. Jedzenie podawane jest tutaj na blaszanych talerzach a napoje pije się wprost z wielkich słoików. Za to wszystko smakuje wyśmienicie....

W wąskich, niezwykle stromych uliczkach, nasz mikrobus na długo utyka w korkach lub posuwa się z prędkością 3-5 km na godzinę. Nawet tam, gdzie znaki drogowe pozwalają ją rozwijać nawet do 10 (słownie: dziesięciu!) kilometrów na godzinę.

Wszystkie materiały zamieszczone na naszym portalu chronione są prawem autorskim. Możesz skopiować je na własny użytek.
Jeśli chcesz rozpowszechniać je dla zysku bez zgody redakcji i autora – szukaj adwokata!