
Jesienią nad morze?
Nad nasz zimny Bałtyk? Ależ tak! Długie spacery wzdłuż brzegu, ludzi jak na lekarstwo. Krzyczą mewy, wiatr wieje, fale szumią. A przed oczami niezmącony bezkres. Warto to przeżyć chociaż raz…
To dobra propozycja dla początkujących narciarzy i snowboardzistów, albo na kryzys dnia trzeciego. Kilka zjazdów, ot tak, by nogi się nie zastały, a potem spacer po pełnym uroku miasteczku nad rzeką Drawą.
Prawie pionowe ściany zakończone poszarpaną granią zamykają wypłaszczenie, na którym ulokowało się centrum tego skupiska tras narciarskich. W promieniach zachodzącego słońca, zgodnie z nazwą, stają się czerwone.
W pobliżu górnej stacji kolejki jest gwarnie, bo docierają tu w swoim czasie wszyscy, którzy na dziś wybrali stoki z widokiem na skalny zegar. W sumie jest tu 20 kilometrów tras z długimi, prawie pięciokilometrowymi zjazdami.
Kilka lat temu niewielki ośrodek połączyła z przełęczą Passo Tonale kolej gondolowa Do tego czasu, głównie za sprawą skomplikowanego dojazdu i trudnych tras, ośrodek był uznawany za ten dla koneserów.
Narciarski dzień najlepiej rozpocząć w Marillevie 900. Gondolami dojedziemy do położonej pięćset metrów wyżej Marillevy 1400. W oczy rzucają się apartamentowce z betonu i szkła. Kto tu zamieszka, przypnie narty za progiem.
Kameralny ośrodek z 13 km tras narciarskich o wszystkich stopniach trudności rozciąga się nad Peio Fonti (1400 m n.p.m.). Korzystają z niego głównie rodziny z dziećmi oraz ci, którzy szukają na nartach ciszy i spokoju.
Prawdziwym rajem jest trzykilometrowa trasa Paradiso, opadająca stromo spod jęzora lodowca Presena. Na lodowcowy próg (Passo Paradiso 2685 m n p.m.) można wyjechać z przełęczy nowoczesną gondolą.
W wianuszku miejscowości otaczających stolicę i tworzących razem z nią ponad dwumilionową aglomerację jedna ma status szczególny: jest uzdrowiskiem. Tylko dwadzieścia kilometrów od centrum Warszawy.
Chyrowa-ski jest młodą stacją narciarską i cieszy się sporym zainteresowaniem początkujących narciarzy. Trasy są tu łagodne, ale dość długie. Główna, poprowadzona jest wzdłuż wyciągu talerzykowego o długości 900 m.
Dziś Piwniczna i Piwniczna-Zdrój to dwa światy oddzielone nurtem Popradu, a połączone przerzucona przez rzekę kładką dla pieszych. Kwaśne wody, bo tak nazywano od dawna liczne źródła mineralne, wypływają w sposób naturalny w dolinach na prawym brzegu Popradu.